Żarty na bok, Rosjanie mają teraz możliwość przemieszczenia jednostek, które miałyby zabezpieczyć obszar na wschód od Dniepru, między Kachowką a Chersoniem. Istnieją doniesienia, że wojska są już w drodze na wschód, między Donieckiem a Ługańskiem, gdzie prawdopodobnie toczą się główne walki.
Wygląda więc na to że Rosjanie wysadzili tamę i spowodowali największą na świecie zaplanowaną katastrofę powodziową, aby uwolnić niektóre jednostki z rejonu Chersonia, i skierować je do walki w Doniecku
azajutrz po Dniu D w południowo-wschodniej Ukrainie doszło do nowego dramatycznego wydarzenia. W odpowiedzi na ukraińskie ataki armia rosyjska wysadziła w powietrze zaporę w Nowej Kachowce, powodując gigantyczną powódź w dole rzeki. Prawdopodobnie można ją zaliczyć do największych umyślnie wywołanych katastrof powodziowych wszechczasów. Czy ktoś może pomyśleć o podobnym wydarzeniu w historii świata? W swoim zakresie przypomina biblijny potop z tą różnicą, że teraz to nie Bóg a ktoś w rosyjskim dowództwie wojskowym podjął tę apokaliptyczną decyzję.
Sama zapora może nie na zdjęciach zbyt imponująco, ale trzeba pamiętać, że blokuje ona naprawdę duży zbiornik wodny na największej ukraińskiej rzece Dniepr (Dnipro). Zalew Kachowka, przy długości 240 kilometrów i szerokości do 23 kilometrów , ma ponad 2100 km² powierzchni. Przy średniej głębokości nieco ponad 8,4 metra mieści (według Wikipedii) 18,2 km³ wody. A właściwie mieścił bo woda rozlewa się teraz na miejscowości w dole rzeki.
Wszyscy wydają się być rozczulająco zgodni co do tego, że jest to oczywista zbrodnia wojenna, z naruszeniem wyraźnych zakazów wysadzania tam. Miejmy nadzieję, że niektórzy zbrodniarze wojenni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności również za tę zbrodnię. Kto to może być, obecnie nie wiemy ale pokładam nadzieje w drużynie utalentowanych net scoutów np z Bellingcat, którzy będą w stanie wskazać sprawców również tego przestępstwa..
Jednak nie wszyscy wydają się zgadzać co do tego, kto dokonał tego czynu. Zgodnie z zasadami dziennikarskim większość podkreśla, że na razie nie ma potwierdzonych informacji o tym, kto wysadził zaporę w Kachowce. Nie było też zaskoczeniem, że Rosja zrzuciła winę na stronę ukraińską. Wydaje się, że zachodni komentatorzy i sporadycznie politycy nie mają wątpliwości i zwracają uwagę na rosyjskie wojsko i/lub je potępiają. Czy mają rację?
Aby spróbować ustalić, kto to zrobił, możemy teraz – nie mając jeszcze żadnych konkretnych informacji – przyjrzeć się okolicznościom towarzyszącym tej tragicznej eksplozji.
Po pierwsze, zapora Kachowka znajduje się po kontrolowanej przez Rosję stronie rzeki, która również stanowi linię frontu. Potwierdzono, że rosyjskie wojsko zaminowało zaporę już w zeszłym roku.
Gdyby Ukraińcy chcieli wysadzić tamę, musieliby wysłać specjalny oddział komandosów na terytorium kontrolowane przez Rosję, przekroczyć szeroką rzekę/linię frontu, wejść na silnie strzeżony teren wojskowy, zdetonować ładunki wybuchowe i wyjść z tego bez szwanku. Strona rosyjska nie przedstawiła żadnych informacji o walkach ani stratach wroga w związku z wybuchem. Ogólnie rzecz biorąc, brzmi to jak historia z filmów Działa Navarony z Gregorym Peckiem lub Bohaterowie z Telemarku z Kirkiem Douglasem. Nie jest to zupełnie niemożliwe, ale dalekie od prawdopodobieństwa.
Swoją drogą dowiadujemy się ostatnio, że Ukraińcy faktycznie są zdolni do bardzo śmiałych działań daleko poza granicami kraju. Niedawno pojawiły się doniesienia, że to ukraińskie komando specjalne z nurkami głębinowymi wysadziło gazociąg Nord Stream. Podobnie wygląda na to, że to ukraińscy agenci sterują dronami nad Kremlem. W przypadku Kachowki jest to jednak znacznie mniej prawdopodobne.
Cui bono?
Zamiast tego przyjrzyjmy się, kto czerpie korzyści z tej zbrodni. Już starożytni Rzymianie rozumieli, że często najlepiej jest zwrócić uwagę na to, kto najwięcej zyskuje na przestępstwie, aby znaleźć sprawcę. Co zyskują Ukraińcy wysadzając tamę i zatapiając dużą część swojego terytorium i ludności? Niewiele, jeśli pominiemy teorię, że wysadzili Kachowkę, żeby zwalić winę na stronę rosyjską. Obecnie lista ohydnych zbrodni wojennych popełnionych przez Rosjan na Ukrainie jest tak długa, że nie warto jej przedłużać. Pozostaje jedno – katastrofa zakłóci dostawy wody na Półwyspie Krymskim. Jest to zatem jedyna rozsądna rzecz, która przemawiałaby za ukraińską odpowiedzialnością za wybuch zapory.
Z militarnego punktu widzenia – a są to teraz argumenty, pierwszorzędne dla obu stron konfliktu – Ukraina nie miała nic do zyskania na powodzi. Wręcz przeciwnie, woda spływająca Dnieprem szerokim polem stworzy mokradła, które jeszcze bardziej utrudnią przejście ewentualnemu atakującemu wojsku. Teraz, gdyby Ukraińcy zdołali przeprawić się przez szeroką rzekę między Kachowką a Chersoniem, utknęliby w błocie stworzonym przez powódź.
I odwrotnie, strona rosyjska ma na tym coś do zyskania – wszystko, co utrudnia natarcie ukraińskie, jest dobre dla Rosjan. I tu właśnie mamy najbardziej prawdopodobny motyw działania – zablokowanie ewentualnych ukraińskich ataków na południowy wschód od Chersonia, czyli na progu Krymu.
Teren w tym rejonie nie nadaje się do większych operacji z udziałem wojsk zmechanizowanych – najpierw szeroka rzeka do przekroczenia i desantu na drugim brzegu, potem dużo terenów podmokłych ze stosunkowo niewielką liczbą dróg o utwardzonej nawierzchni. Są głosy, które uważają, że rosyjskie kierownictwo po prostu spanikowało i dla pewności wysadziło tamę. Może faktycznie bali się rajdu ukraińskich komandosów w celu zabezpieczenia łatwo dostępnej drogi PRZEZ tamę?
Argument strony rosyjskiej, że nie chcieliby narażać własnej ludności na Krymie (lub wzdłuż rzeki) na niebezpieczeństwo lub trudności, brzmi jak ponury żart.
Żarty na bok, Rosjanie mają teraz możliwość przemieszczenia jednostek, które miałyby zabezpieczyć obszar na wschód od Dniepru, między Kachowką a Chersoniem. Istnieją doniesienia, że wojska są już w drodze na wschód, między Donieckiem a Ługańskiem, gdzie prawdopodobnie toczą się główne walki.
Wygląda więc na to że Rosjanie wysadzili tamę i spowodowali największą na świecie zaplanowaną katastrofę powodziową, aby uwolnić niektóre jednostki z rejonu Chersonia, i skierować je do walki w Doniecku